środa, 8 grudnia 2010

[poniekąd :P] Świętych Obcowanie

Na jednym z forum jest akcja losowania Patrona na dany rok. Mi na rok 2010 był dany św. Stanisław Kostka. Zerknęłam na necie tyle, co aby zobaczyć, czego jest Patronem, bo do końca nie wiedziałam:( a ktoś mi tam kiedyś mówił, ale zapomniałam. Az wstyd się przyznawać :P no i zerknęłam i okazało się ze to Patron chyba przede wszystkim młodzieży. I tu zaczyna się w jakiś sposób opieka i pomoc „mojego” Świętego. A zaczęło się od tego ze w zeszłym roku, czyli w 2009 obięłam „opiekę” nad grupą Bierzmowanych w tzw. grupach domowych. Jak to wcześniej napisałam nie bardzo mi to wychodziło. I gdy przyszło obejmowanie kolejnej grupy na ten rok chciałam zrezygnować [do tego jeszcze to ze mnie Ksiądz Opiekun Bierzmowanych zdenerwował, więc tym bardziej miałam ochotę to rzucić], ale jednak w modlitwie zapytałam się właśnie św. Stanisława Kostki niech powie mi, co mam z tym zrobić zrezygnować czy wziąć kolejną grupę. A ze przydział grup miał nastąpić po Mszy, więc gdzieś ta niepewność była przez całą Mszę. Pod koniec dopiero ta obawa znikła wiedziałam ze mam wziąć kolejna grupę [chociażby poniekąd, dlatego ze z grupy animatorów, która zebrał Ksiądz Wikary, który był wcześniej zostało nas 3osoby wiec głupio by było teraz zrezygnować, gdy mogę robić dalej to, co lubię], ale bałam się tego trochę, bo chciałam prowadzić spotkania inaczej niż te wcześniejsze. Ale jakoś się udało św. Stanisław Kostka pomaga, a ze spotkań widzę zalążki duchowych owoców mam nadzieje ze to ich Bierzmowanie otworzy ich serca i dusze jeszcze bardziej na Łaski Boże i w ogóle na Boga. „WSZYSCY ŚWIĘCI BALUJĄ W NIEBIE”, ALE I SCHODZĄ DO NAS Z POMOCĄ, JEŚLI TYLKO ICH O TO POPROSIMY. DAJA POCIECHĘ OD SAMEGO BOGA I JEGO POMOCNĄ DŁOŃ POPRZEZ ICH WSPARCIE. DZIĘKUJE :D

niedziela, 5 grudnia 2010

Rozmowa z Bogiem

Coraz częściej widzę, że coraz więcej młodych osób ma problemy z modlitwą. Pewnie, dlatego że część z nich ma ten sam problem, co ja do jakiegoś czasu. A mianowicie, że utwierdzenie z dzieciństwa, że modlitwa to tylko na klęczkach i że tylko „oklepane” regułki. Od jakiegoś czasu powierzyłam tą sprawę Bogu, że nie umiem już się modlić, że jakoś nie mam dla Niego czasu. I idąc na zakupy w pewnym momencie usłyszałam słowa piosenki na początku wyrywkowe, bo nie mogłam sobie do końca jej przypomnieć, ale w końcu się udało. A była to piosenka, która mówi wszystko. Zapisali ja kilka postów niżej w całości, ale mi się przypomniał sam refren: Nie umiem dziękować Ci Panie, bo małe są moje słowa zechciej przyjąć moje milczenie i naucz mnie życiem dziękować. Te słowa dały mi do myślenia, ale nadal nie byłam pewna czy dobrze robie [czułam, że potrzebuje jakiegoś potwierdzenia jednak :(]. Po ostatnio przebytej rozmowie z Księdzem wyjaśniły się w pełni moje obawy, co do modlitwy wyjaśnił mi ta całą sprawę. A mianowicie, że [nie pamiętam już dokładnie jego, słów ale kontekst ten sam :) mniej więcej] tak samo jak zaczynamy jako dzieci uczyć się w szkole tak samo uczymy się Boga i modlitwy. Małe dzieci można powiedzieć nie umieją jeszcze „same” myśleć w sensie ze nie umieją się skupić tak do końca na Bogu ze dla nich dobre są modlitwy „regułki” a z czasem jak młody człowiek dorasta w świecie uczy się w szkole pisać czytać i w ogóle tak samo uczymy się Boga. Z czasem nasza modlitwa staje się dojrzalsza czujemy, że potrzeba w nie więcej niż tylko „oklepanych regułek” staramy się więcej mówić Mu samemu tak z serca. Opowiadać o sobie życiu o tym, co nam się przytrafiło w ciągu dnia mimo ze On to wszystko i tak wie, ale mając taka potrzebę Jemu sprawiamy ogromna radość z tego, że Jemu powierzamy wszystko. Potem także [po tej rozmowie] doszłam do wniosku, że jednak z Bogiem można rozmawiać nie tylko na klęczkach [choć to oczywiście jest wyraz najgłębszego i największego szacunku] ale można to robić także idąc czy to na spacer czy na zakupy na dobra sprawę [gdy odczuwa się taką potrzebę] można wszędzie. Ale jedno jest jednak najbliższe sercu [ no a raczej powinno dla wszystkich] to to, aby spotykać się z Nim przed Najświętszym Sakramentem np. na Adoracji lub, jeśli ktoś ma możliwość to i częściej, gdy kościół (z malej, bo jako budynek) jest otwarty wtedy ma się okazje nawet kilka razy w ciągu dnia nawiedzić Najświętszy Sakrament odwiedzić Go w Jego „domu”. Także reasumując modlitwa jest bardzo ważnym elementem w naszym życiu bez niej zawsze jest jakiś niedosyt prędzej czy później odczuwalny. Każda modlitwa jest miła Bogu a szczególnie taka prosto z serca nawet krotka powiedziana gdzieś w drodze, ale zawsze skierowana do Niego. Dlatego nie bójmy się rozmawiać z Nim także podczas obowiązku. Św. s Faustyna tak umiała i czuła, że to jest dobre i mile Bogu. Ja się tego dopiero uczę a potwierdzenie [w sensie wyjaśnienia mi tego] od Księdza coraz bardziej mnie w tym upewnia ze jednak robie dobrze :). KAŻDE WESTCHNIENIE SKIEROWANE DO BOGA JEST SZCZEGÓLNĄ MODLITWĄ UMIŁOWANEGO SERCA. DZIĘKUJE CI BOŻE NA TE PORYWY SERCA :D

środa, 1 grudnia 2010

Najświętsze Serce Pana Jezusa

Któregoś dnia [albo była to sobota albo niedziela, ale chyba raczej niedziela] będąc na Mszy podczas modlitwy patrząc na Obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa siedząc na swoim ulubionym miejscu przy filarze przypomniało mi się jak koleżanka mówiła ze miała „widzenie” będą u „swoich” Sióstr Zakonnych widziała cos na kształt serca z czymś u góry i nie wiedziała, co to jest dopóki nie wróciła do domu i nie pojrzała na swój Komunijny Obrazek i tam dopatrzyli się ze to Serce z ogniem u góry. Myśląc o tym w pewnym momencie usłyszałam słowa z Litanii do Serca Jezusowego: Serce Jezusa gorejące Ognisko Miłości. Wiedziałam wtedy ze jak wyjdę po Mszy to musze napisać smsa do tej koleżanki, bo to na pewno będzie dla niej pomocne w tych swoich „poszukiwaniach”. I tak zrobiłam. Koleżanka odpisała ze druga znajoma jej podobnie powiedziała i ze te słowa tez są dla mnie. Prawdopodobnie, dlatego tak napisała, bo wie, że można powiedzieć przechodzę pewnego rodzaju „kryzys” duchowy i pełniejsza ufność w Jego miłość pomoże mi te problemy rozwiązać.
JEZUS, DLACZEGO NAS MALUCZKICH TAK BARDZO SOBIE UKOCHAŁEŚ SZCZEGÓLNIE TYCH NAJSŁABSZYCH??

niedziela, 21 listopada 2010

KU POUCZENIU

Pewnego razu będąc u mojej przyjaciółki rozmawiając o pewnych osobach które obie znamy jakoś tak wyszło(jak to ja potrafię :( ) że zaczęłam troszkę na nie narzekać i je obgadywać tak w sensie wytykania błędów lub cos w tym kontekście. Gdy już się zbierałam do domu a ona do Kościoła proponowała mi żebym z nią poszła ale mi tak w duszy mówi: nie masz iść na Msze ale do domu i otworzyć Brewiarz na dzisiejszych Nieszporach” więc tak uczyniłam gdyż ten nakaz był bardzo silny. Odmawiając Brewiarz doszłam do czytania a tu: „Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś sądzisz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś sądził bliźniego?” Jk 4,11-12 . I jak tu Bóg nie pokazuje nie dość że jesteśmy mali i słabi jak nas kocha ale i też nas karci i upomina abyś nie potracili Jego Miłość w nas samych.
„MOC W SŁABOŚCI SIĘ DOSKONALI” :D

CIERPIEĆ Z NIM I DLA NIEGO

Jakoś chyba we Wszystkich Świętych na Mszy św. podczas Komunii (mi ze względu na grzechy nie dane było przyjąć) podczas modlitwy takiej jakby duchowej Komunii w duszy usłyszałam słowa „od dzisiaj ofiaruje Tobie swoje cierpienia i łączę je z Twoimi” może dlatego że trochę wcześniej przypomniały mi się smutne a nawet bardzo smutne sytuacje z dzieciństwa które niestety dzięki mojemu ojczymowi nadużywającemu alkohol stały się trudnościami w dalszym życiu. I to chyba wtedy właśnie Pan dał mi do zrozumienia że to co ściska mi serce ma dzielić zawsze z Nim. DZIĘKUJE CI JEZU ZA TWOJĄ MIŁOŚĆ DO NAS :D

niedziela, 8 sierpnia 2010

Dziękczynne milczenie :D

NIE UMIEM DZIĘKOWAĆ CI PANIE
BO MAŁE SĄ MOJE SŁOWA
ZECHCIEJ PRZYJĄĆ MOJE MILCZENIE
I NAUCZ MNIE ŻYCIEM DZIĘKOWAĆ

NAUCZ MILCZEĆ W ZACHWYCIE, GDY DAJESZ
NAUCZ KOCHAĆ GORĘCEJ, GDY BIERZESZ
NAUCZ UFAĆ MIŁOŚCI TWEJ PANIE
CHOĆBY WSZYSCY PRZESTALI CI WIERZYĆ

NAUCZ PATRZEĆ W TWE OCZY MÓJ BOŻE
NAUCZ KRZYŻ TWÓJ CAŁOWAĆ I NOSIĆ
NAUCZ SŁUCHAĆ CIĘ SERCEM POKORNYM
I OTWIERAĆ SWE SERCE NA OŚCIEŻ

piątek, 6 sierpnia 2010

Ślady na piasku

We śnie szedłem brzegiem morza z Panem
oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.
Po każdym z minionych dni zostawały na piasku
dwa ślady mój i Pana.
Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
I rzekłem:
“Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą
przyrzekłeś być zawsze ze mną;
czemu zatem zostawiłeś mnie samego
wtedy, gdy mi było tak ciężko?”
Odrzekł Pan:
“Wiesz synu, że Cię kocham
i nigdy Cię nie opuściłem.
W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad
ja niosłem Ciebie na moich ramionach.”


Autor: Mary Stevenson, Footprints

czwartek, 5 sierpnia 2010

"Animator" Kandydatów do Sakramentu Bierzmowania - głoszenie o Bogu

Duchu Święty wołam przyjdź...
We wrześniu rozpoczynam drugi rok spotkań jako „Animator” w grupach domowych z kandydatami do Sakramentu Bierzmowania. Pamiętam jak pierwszy raz podczas modlitwy o to czy dam sobie rade w takim Bożym Dziele usłyszałam takie słowa piosenki:
Wiele jest serc, które czekają na Ewangelię,
Wiele jest serc, które czekają wciąż.
Napełnij serce twoje tym kosztownym nasieniem,
A zobaczysz, że Bóg poprowadzi cię do ludzi.
Sam zobaczysz, że Bóg poprowadzi cię do ludzi,
Których będziesz mógł zaprowadzić do Chrystusa. 

Choć te pierwsze spotkania nie wychodziły do końca tak jak bym chciała. Teraz wiem, dlaczego i w tej piosence jest dużo prawdy. Podstawa jest Życie modlitwa i Bogiem, aby takie spotkania były owocne. Trzeba sobie wszystko dokładnie spisać przygotować i potem to przekazać w grupie. Szukam takich konspektów pomocnych żeby tym razem sobie jakoś lepiej poradzić, ale czy się uda to nie wiem póki, co jak to tym razem będzie wyglądać. Potrzeba tez modlitwy o Światło Ducha Świętego. Jedno jest pewne ze po tym pierwszym roku takich spotkań wiem ze bez Boga nic się nie da samemu zrobić. Nawet w przygotowaniu takich spotkań nie mówiąc już o ich przeprowadzeniu.

NIEZWYKŁE SŁOWA :D

Była to ostania niedziela czerwca. Wyjątkowo wtedy jakoś wyszło, że udało mi sie wyrwać z domu wcześniej niż na ogół i poszłam od razu do Kościoła. Uklękłam i zaczęłam modlić się. Mówić o tych swoich kłopotach i ze juz nie daje czasami rady z tym bałaganem i posilam Jezusa żeby cos z tym zrobił. Klęczałam tak długo ze Msza sie zaczęła. Początek był jakimś ukojeniem dla duszy, ale jeszcze nie do końca. Było tak dopóki w momencie, kiedy ksiądz mówił homilie, bo to wtedy mięliśmy w parafii Msze św. odpustową wiec mówił o obrazie MB Nieustającej Pomocy nie słuchałam do końca uważnie, bo znałam poniekąd historie tego obrazu, ale jednak. I w pewnym momencie usłyszałam w duszy takie słowa "Ukryj sie w Sercu Moim" poczułam wtedy radość i jakiś taki spokój a siedziałam na wprost obrazu Najświętszego Serca Pana Jezusa i czułam ze On teraz właśnie na mnie patrzy zerknęłam, ale nie miałam odwagi patrzeć. Msza św. się skończyła i mięliśmy jeszcze potem nabożeństwo czerwcowe i wtedy dostałam takiego przynaglenia czułam wtedy to tak jakby sam Jezus z tego obrazu kazał mi patrzeć na Niego i odmawiać Litanie i tak zrobiłam. Miałam wrażenie ze nie ma mnie w ławce tylko jestem tak kolo Niego i zanurzam sie w Jego Sercu.