sobota, 5 stycznia 2013

Pewne przemyślenia – rozterki duchowe

Zapisując pewne przemyślenia sobie w zeszycie napisałam kiedyś coś takiego, co może i wielu ludzi także spotyka. Takiego rodzaju rozterki duchowe.
„Chciałam już od dawna zacząć pisać dziennik duchowy, ale jak można pisać o czymś, co się samemu niszczy przede wszystkim grzechami. Gdy się nie umie (a może i nie chce) wrócić do modlitwy. Mając wolny czas poświęca się go rzeczom banalnym zamiast Bogu mając tego świadomość szuka się usprawiedliwienia tam gdzie go nawet nie ma. Snuje się plany a nawet je zapisuje, ale nie potrafi się, nie umie wcielić ich w życie. Brak odwagi i przepaść ku Bogu zamyka/niweluje te plany, aby choć w części umieć, chcieć wrócić do tego, co robiło się kiedyś. Może też świadomość poniekąd i z doświadczenia, że ludzie w jakiś sposób udają, że Cie rozumieją. Wiedzę zdobytą z czasem wykorzystują przeciwko Tobie. To zabija, ale nie masz na tyle odwagi by oddać ten stan/fakt Bogu. Oddać go u Jego Stóp. I to Cie zabija jeszcze bardziej pogłębiając ta przepaść miedzy Tobą i Bogiem. Nie znajdując wsparcia u ludzi nie potrafisz znaleźć jej w Bogu, choć dobrze wiesz ze to Ci jest bardzo potrzebne. Strach przed ludzkim wzrokiem/osadem zamyka błędne kolo, w którym wciąż jesteś. To błędne kolo coraz bardziej się zacieśnia, że już nie umiesz się z niego wydostać nie potrafisz się z tym zwrócić do Tego, który tych sił może Ci dodać nie umiesz, bo się wstydzisz za po raz kolejny Go zawiedziesz. Wstyd Ci chodzić nawet, co tydzień do spowiedzi nie, dlatego ze tego potrzebujesz, aby wygrywać walki ze Złym, ale dlatego odczuwasz wstyd, bo co ludzie powiedzą lub ksiądz w konfesjonale ze potem będzie się na Ciebie patrzył jak na kosmitę. Za częste chodzenie do spowiedzi w oczach ludzi jest uważane za taką grzeszność, że to się w głowie nie mieści.”
I właśnie wielu zapewne zastanawia się, co wtedy zrobić. Mimo tego znalazłam na to sposób może wydać się banalny, ale myślę, że w podobnych przypadkach jednak słuszny. Mimo strachu tego całego bałaganu, o którym napisałam wyżej NALEŻY udać się przed Najświętszy Sakrament. Na początek można uklęknąć i po prostu trwać w ciszy i milczeniu przed Panem. Otworzyć się na Jego Miłość i na Przyjacielskość. Dla mnie właśnie taka cisza na początek jest pomocna i ta piosenka mówi o mnie też to, czego uczy i w czym pomaga cisza -> http://w486.wrzuta.pl/audio/6XoehKqdHzG/w_ciszy_szukam_slow . Pomocne w takich sytuacjach może okazać się też „kwadrans z Jezusem” rodzaj przyjacielskiej rozmowy z Jezusem -> http://tmoch.i365.pl/lew/kwadr1.htm .





2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jest we mnie takie błędne koło, o którym piszesz. Pogubiłam się w tym wszystkim. Idę do kościoła na mszę św, przyjmuję komunię, do spowiedzi przeważnie co miesiąc, adoruję Najświętszy Sakrament (raz w tygodniu przez godz u nas jest wystawiony), czytam PŚ regularnie, modlę się na różańcu też...... Ale chyba przestanę to wszystko robić... Osoba, z której zdaniem się liczę przekonuje mnie, że nie tak powinna wyglądać moja relacja z Bogiem, że Bóg jest we mnie, że nie mam szukać Go w kościele - tylko w sobie, w swoim sercu -... I dziś takie myśli znalazłam również na blogu prowadzonym przez księdza katolickiego we wpisie "List od Boga".... Nie wiem, jak powinna wyglądać moja modlitwa.. Nie wiem, kim jest Bóg - Czy Bóg to Osoba? Czy pojęcie abstrakcyjne?.. bo wszędzie słyszę albo czytam, że Bóg to Miłość, Prawda, Dobro, Piękno, Sprawiedliwość, Miłosierdzie... i że to wszystko jest we mnie... tylko mam pragnąć, by to się działo we mnie i przeze mnie... i mam pozwolić, by się uzewnętrzniło... Pogubiłam się...
Pewnie nie muszę wcale wiedzieć, kim jest Bóg.. tylko żyć na co dzień dobrze i uczciwie.. Lecz nie wiem, jak mam się modlić... ? Czy chodzić do kościoła?.. Nie wstydzę się comiesięcznej spowiedzi.. ale usłyszałam, że nie mam tak się modlić, że mam rozpocząć drogę w głąb swego serca, bo tam znajdę Boga..
Piosenka 'w ciszy szukam słów' nie chce otworzyć się na moim kompie (ale to nic). Serdecznie Cię pozdrawiam. Lubię czytać Twój blog.

Ela G. pisze...

Witaj. Nie musisz się obawiać bo się nie pogubiłaś. Robisz wszystko co należy aby starać się o łączność ze Stwórcą. Eucharystia, Spowiedź, Komunia Święta, modlitwa, czytanie Słowa to wszystko to co potrzebne jest każdemu kto chce być blisko Boga i być Jego Narzędziem. Tylko tu postaw sobie pytanie jak u Ciebie to wygląda czy to nie stało się obowiązkiem,przyzwyczajeniem czy jednak to potrzeba serca i duszy aby być blisko Boga. A co do modlitwy gdy masz problem skorzystaj z Kwadransu albo po prostu milcz w Jego Obecności przed Najświętszym Sakramentem. Bóg taki jest jak napisałaś i my też tacy możemy być, bo jesteśmy Świątynią Ducha Świętego ale bez tego wszystkiego bez Sakramentów stajemy się puści i nie umiemy współpracować z Bogiem, bo Go nie znamy i od Niego uciekamy. Ty Go znasz i zapewne poznajesz wciąż na nowo każdego dnia. najważniejsze staraj się robić tak jak serce i rozum Ci podpowiada a nie inni ludzie.
Jeśli możesz napisz jak wg tej osoby powinna wyglądać ta relacja z Bogiem?
Pozdrawiam i Błogosławie w Panu.