niedziela, 5 grudnia 2010

Rozmowa z Bogiem

Coraz częściej widzę, że coraz więcej młodych osób ma problemy z modlitwą. Pewnie, dlatego że część z nich ma ten sam problem, co ja do jakiegoś czasu. A mianowicie, że utwierdzenie z dzieciństwa, że modlitwa to tylko na klęczkach i że tylko „oklepane” regułki. Od jakiegoś czasu powierzyłam tą sprawę Bogu, że nie umiem już się modlić, że jakoś nie mam dla Niego czasu. I idąc na zakupy w pewnym momencie usłyszałam słowa piosenki na początku wyrywkowe, bo nie mogłam sobie do końca jej przypomnieć, ale w końcu się udało. A była to piosenka, która mówi wszystko. Zapisali ja kilka postów niżej w całości, ale mi się przypomniał sam refren: Nie umiem dziękować Ci Panie, bo małe są moje słowa zechciej przyjąć moje milczenie i naucz mnie życiem dziękować. Te słowa dały mi do myślenia, ale nadal nie byłam pewna czy dobrze robie [czułam, że potrzebuje jakiegoś potwierdzenia jednak :(]. Po ostatnio przebytej rozmowie z Księdzem wyjaśniły się w pełni moje obawy, co do modlitwy wyjaśnił mi ta całą sprawę. A mianowicie, że [nie pamiętam już dokładnie jego, słów ale kontekst ten sam :) mniej więcej] tak samo jak zaczynamy jako dzieci uczyć się w szkole tak samo uczymy się Boga i modlitwy. Małe dzieci można powiedzieć nie umieją jeszcze „same” myśleć w sensie ze nie umieją się skupić tak do końca na Bogu ze dla nich dobre są modlitwy „regułki” a z czasem jak młody człowiek dorasta w świecie uczy się w szkole pisać czytać i w ogóle tak samo uczymy się Boga. Z czasem nasza modlitwa staje się dojrzalsza czujemy, że potrzeba w nie więcej niż tylko „oklepanych regułek” staramy się więcej mówić Mu samemu tak z serca. Opowiadać o sobie życiu o tym, co nam się przytrafiło w ciągu dnia mimo ze On to wszystko i tak wie, ale mając taka potrzebę Jemu sprawiamy ogromna radość z tego, że Jemu powierzamy wszystko. Potem także [po tej rozmowie] doszłam do wniosku, że jednak z Bogiem można rozmawiać nie tylko na klęczkach [choć to oczywiście jest wyraz najgłębszego i największego szacunku] ale można to robić także idąc czy to na spacer czy na zakupy na dobra sprawę [gdy odczuwa się taką potrzebę] można wszędzie. Ale jedno jest jednak najbliższe sercu [ no a raczej powinno dla wszystkich] to to, aby spotykać się z Nim przed Najświętszym Sakramentem np. na Adoracji lub, jeśli ktoś ma możliwość to i częściej, gdy kościół (z malej, bo jako budynek) jest otwarty wtedy ma się okazje nawet kilka razy w ciągu dnia nawiedzić Najświętszy Sakrament odwiedzić Go w Jego „domu”. Także reasumując modlitwa jest bardzo ważnym elementem w naszym życiu bez niej zawsze jest jakiś niedosyt prędzej czy później odczuwalny. Każda modlitwa jest miła Bogu a szczególnie taka prosto z serca nawet krotka powiedziana gdzieś w drodze, ale zawsze skierowana do Niego. Dlatego nie bójmy się rozmawiać z Nim także podczas obowiązku. Św. s Faustyna tak umiała i czuła, że to jest dobre i mile Bogu. Ja się tego dopiero uczę a potwierdzenie [w sensie wyjaśnienia mi tego] od Księdza coraz bardziej mnie w tym upewnia ze jednak robie dobrze :). KAŻDE WESTCHNIENIE SKIEROWANE DO BOGA JEST SZCZEGÓLNĄ MODLITWĄ UMIŁOWANEGO SERCA. DZIĘKUJE CI BOŻE NA TE PORYWY SERCA :D

1 komentarz:

Nazaria pisze...

+Jezus
Pięknie o tym napisałaś. Cieszę się, że trafiłam na Twój blog i na pewno będę zaglądać wcześniej : )
Pozdrawiam !